wyszukiwanie zaawansowane

Kuczma M. Waldemar - Nagroda 2010

15 lutego 2011 w galerii Na Solnym odbyła się Gala Nagrody Związku Polskich Artystów Plastyków Oddziału Wrocławskiego za najlepszą wystawę 2010 roku. Nagrodę Okręgu Wrocławskiego ZPAP za najlepszą wystawę roku 2010 otrzymał Marian Waldemar Kuczma. Rzeźbę wg projektu Piotra Butkiewicza - cokół z brązu oraz dyplom, kwiaty i czek wręczył artyście prezes ZPAP Piotr Wieczorek.

|
Fot. K. Kuzborska

Więcej zdjęć z uroczystości: Fotoreportaż

Marian Waldemar Kuczma studiował na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu - dyplom Kolor i materia z wyróżnieniem uzyskał w pracowni malarstwa prof. Józefa Hałasa (1993). Jest profesorem na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

Artysta o sobie

Moja pasja malarska trwa do dziś. Niestrudzenie podejmuję trudny dialog z obrazem, z moim ukochanym malarstwem, w którym wartością nadrzędną jest dla mnie uczciwość wobec własnej pracy, a co za tym idzie uczciwość wobec siebie. Determinuje ona wszelkie moje poczynania jako człowieka, malarza i dydaktyka. Jednak, jak trudno być do końca wiernym własnym przekonaniom, wiem wówczas, gdy przekraczam próg pracowni. To moment, który zawsze stanowi dla mnie wyzwanie, moment, w którym pojawia się również lęk przed faktem, iż nie podołam zadaniu, że zagubię swoją misternie utkaną ideę obrazu i ulegnę pokusie dojścia do celu na skróty, pomijając złożoność procesu malarskiego. To tutaj zaczyna się trudny i wyczerpujący dialog z obrazem, ze sobą, o sens i cel malowania. Sukcesem na początku tej drogi jest podjęcie dialogu z porażającą bielą płótna. Uchwycenie tego momentu powoduje, iż obraz długo acz stopniowo, ewoluuje, niejako przepoczwarza się, by w finale zastygnąć jak gorąca lawa, dając ujście złożonym odczuciom i emocjom. Stąd, być może, moje obrazy powstają na przestrzeni wielu dni, czasami miesięcy. Naturalną koleją rzeczy pojawiają się wówczas na ich powierzchni nawarstwienia, kolejne struktury i żłobienia, owa specyficzna materia obrazu. Bywa jednak i tak, że oczyszczam fragmenty z warstw już położonych, pozornie wracając do początku procesu malarskiego. Tak uzyskany efekt wzbogaca płaszczyznę, prowokując tym samym do wyznaczenia nowych wektorów poszukiwań w obrazie. Zawsze pracuję nad jednym płótnem od początku do końca. Daje mi to gwarancję maksymalnej koncentracji, a tym samym większe prawdopodobieństwo realizacji koncepcji początkowej. To również możliwość uniknięcia tzw. dekorowania obrazu, robienia późniejszych zbytecznych poprawek i korekt. Staram się od początku do końca procesu utrzymać tę specyficzną więź, napięcie pomiędzy mną a płótnem, bowiem moment, w którym ono zanika, stanowi dla mnie zawsze przegraną. Wówczas wszystko zaczynam od początku.Cały ten proces odbywa się na płaszczyźnie obrazu, która - dzięki malarstwu - staje się nieokreślona i jest nośnikiem wielu wymiarów. W obliczu owej płaszczyzny analizuję i eksperymentuję wartość dla mnie najwyższą - kolor. Wszystkie elementy plastyczne obrazu podporządkowuję jego archetypicznemu działaniu. Myślę, że istnienie koloru w obrazie to rodzaj obcowania z tajemnicą - magią. Jak zmienny i chimeryczny jest kolor wiemy wszyscy, i nie będę oryginalny, jeśli stwierdzę, że być może istnieje niezbadana tajemnica koloru, analogicznie jak niezbadana i fascynująca jest nieskończoność wszechświata. Prowadząc analizę zależności kolorystycznych w obrazie, uświadamiam sobie, że cała ta alchemia malarstwa to obszar fascynującej podróży, przy jednoczesnej kontemplacji i refleksji nad światem.