wyszukiwanie zaawansowane

Bigosińska Irena – Modern color

3-29 grudnia 2022, Piwnica Świdnicka
Rynek-Ratusz, Wrocław

Irena Bigosińska jest członkinią Związku Polskich Artystów Plastyków. Magister filologii rosyjskiej. Ukończyła Studia Podyplomowe na Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa i Rzeźby.

W czasie działalności twórczej (2012-2022) zorganizowała 14 wystaw indywidualnych. Uczestniczyła w 44. wystawach zbiorowych, plenerach malarskich i konkursach, w których była nagradzana. Prace artystki są pracami sygnowanymi, z certyfikatem autentyczności i w pojedynczych egzemplarzach. Mają zawsze wyrazistą koncepcję kolorystyczną, spójną odrębność, oryginalność i rozpoznawalność. Malarski warsztat artystyczny i unikalna wyobraźnia autorki sprawiają, że emanują ekspresją a ich śmiała, intensywna gama kolorystyczna działa energetycznie i optymistycznie. Wyłaniający się z nich malarski świat poza strefą widzialną kryje w sobie swobodę i fantazję, niedopowiedzenia i szczyptę magii. Prace zawsze zawierają ukryte symbole, które mają przynosić szczęście. Artystka prowokuje widza do własnej interpretacji dzieła. Daje mu pozytywną energię i pobudza wrażliwość estetyczną. Obrazy znajdują się w prywatnych kolekcjach w Rosji, Turcji, Anglii, Irlandii, Niemczech i Polsce.

Maluję wtedy, kiedy mam wenę i jestem szczęśliwa

Piwnica Świdnicka w lipcu tego roku została ponownie otwarta. Od 3 grudnia 2022 w tym miejscu można podziwiać obrazy z wystawy “Modern color”, namalowane przez wrocławską malarkę – Irenę Bigosińską. Odwiedziliśmy to wyjątkowe dla naszego miasta miejsce i porozmawialiśmy z artystką.

Przez wieki Piwnica Świdnicka była jednym z najpopularniejszych lokali wrocławskich, a jej sława wykraczała daleko poza Śląsk. Bywały tu koronowane głowy, np. cesarz Zygmunt Luksemburski, artyści (Johann W. Goethe, Fryderyk Chopin, Józef Ignacy Kraszewski), naukowcy, politycy. Restauracja miała swój regulamin: zakazywano gry w karty, przeklinania i palenia tytoniu, bywalcy nie mogli także muzykować.

Od 3 grudnia do 29 grudnia można w niej podziwiać wernisaż wystawy “Modern color”. To obrazy namalowane przez Irenę Bigosińską. Historię jej kariery artystycznej można uznać za inspirującą.

Nasz wywiad z malarką Ireną Bigosińską

Jak to się u Pani zaczęło?

Malowanie zaczęło się dziesięć lat temu, przechodziłam ulicą koło Rynku i zobaczyłam jakiś sklepik z artykułami plastycznymi. Weszłam i zapytałam, co mogę kupić, żeby zacząć malować. Nie miałam żadnego przygotowania artystycznego. Panie się na mnie rzuciły – dostałam profesjonalne farby, dwa płótna – zapłaciłam kartą – tysiąc złotych. Dopiero w domu, jak mąż mnie zapytał, na co wydałam, to zrobiłam wielkie oczy. Nie zastanawiałam się nawet, ile zapłaciłam. Potem skończyłam podyplomowe dwuletnie studia na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Bardzo miło wspominam panią profesor Darię Milecką, profesora Jacka Jarczewskiego. Potem robiłam wystawy, malowałam – to jest moja piętnasta indywidualna wystawa. Uczestniczyłam w prawie 50 wystawach zbiorowych, plenerach, konkursach. Udało mi się zdobyć jakieś drobne nagrody.

Co jest najważniejsze w Pani malarstwie?

Najważniejsze w moim malarstwie jest to, że maluję obrazy energetyczne. Nie maluję kiedy jestem chora, czy nieszczęśliwa. Nie jestem rzemieślnikiem – jestem artystką. Maluję wtedy, kiedy mam wenę i jestem szczęśliwa. Ludzie, którzy mają moje obrazy sami mówią lub pocztą pantoflową do mnie dociera, że w ich życiu coś się zmieniło na dobre. Coś się dzieje. Tutaj mam dziś kolegę – malarza. Bardzo długo nie mógł zdobyć pracy. Kupił ode mnie obraz – maciupeńki. Najpierw nic się nie działo, bo warunkiem jest powiesić obraz, żeby był przypływ energii. Powiesił i po tygodniu dostał pracę. Jeden wygrał w totolotka – ja gram tyle lat i mi się nie udało wygrać! Mąż zawsze powtarza, że maluję dla kogoś.

Skąd Pani czerpie inspiracje?

Inspiracje to jest to, co w mojej duszy gra. Podchodzę do płótna i maluję. Nigdy nie robię żadnych przygotowań.

Spontanicznie.

Spontanicznie maluję i sam proces tworzenia mnie “rajcuje”. Uwielbiam, jak wyłania się “coś”. Na moje obrazy nie można spojrzeć raz. Za każdym razem można w nich znaleźć coś innego. Są ukryte niektóre rzeczy. Stosuję też symbolikę. Symbole, które przynoszą szczęście. Moje obrazy wszystkie są autorskie, nie kopiuję nikogo – to są pojedyncze egzemplarze. Na całym świecie nie ma dwóch takich samych moich obrazów.

Pani obrazy można oglądać tylko w Polsce, czy także poza granicami naszego kraju?

Moje obrazy są w Rosji, Turcji, Niemczech, Anglii, Irlandii i w Polsce. Zrobiłam jedną nieoficjalną wystawę w Turcji. To jednak kosztuje i jest trudne do zorganizowania.

Dziś spotykamy się w Piwnicy Świdnickiej. Jak szczególne to miejsce na Pani wystawę?

Jestem tutaj pierwsza i to mnie “rajcuje”. Piwnica znów zaczęła działać i tak jak kiedyś – historycznie – sztuka malarstwa, fotografia, tak teraz to wróci. Otwieram ten projekt “Sztuka w piwnicy”, co mnie bardzo cieszy. Zapraszam wszystkich do obejrzenia moich obrazów.

Źródło: WrocławskieFakty.pl, 4 grudnia 2022

Oprawa muzyczna wernisażu: Paweł Wenderski

 

 

oprac.©kkuzborska