Józefowski Eugeniusz – Proces-ja...
Proces-ja i prze-loty
Wystawa jest pierwszą publiczną odsłoną prac powstałych w ramach warsztatu Cela Docelowych Celów, który trwa od października 2021 roku i formalnie jest warsztatem z samym sobą. Cela Docelowych Celów to stan umysłu, przestrzeń mentalna, w której dokonuję rozstrzygnięć, ustaleń dotyczących obecnego kształtu rzeczywistości, budowanej przeze mnie świadomie i intencjonalnie. Podjąłem decyzję o odejściu na emeryturę pierwszego dnia, kiedy będzie to możliwe, aby wreszcie móc skupić się nad tym, co jest ważne dla mnie. Moja etatowa praca w kilku uczelniach była niezwykle absorbująca, dziś sądzę, że nadmiernie się w nią angażowałem. Po sześćdziesiątce rozpocząłem ograniczanie aktywności – na początku wyeliminowałem pracę arteterapeutyczną z innymi, rezerwując ją tylko dla siebie.
Proces-ja i prze-loty, olej na płótnie, format 240×80 cm
Cela... jest wersją mnisiego eremu, pozwala mi celebrować sukcesywne zamykanie się na rzeczywistość społeczną. Zgodnie z jej dialektyką, stała się przestrzenią realizacji artystycznych, przeprowadzanych w samotności. Czy wejście do niej zostanie zamurowane? Nie wiem tego teraz, choć nie wykluczam takiego scenariusza. Proces rozpoczął się, a data jego zakończenia jest nieznana, nie jest również pewne, kto lub co ją określi.
Tytuł wystawy Proces-ja i prze-loty został zaczerpnięty od tytułu wystawianego na niej czteroczęściowego obrazu. W pewnym sensie jest on powrotem do prac z pierwszej mojej wystawy w szklanej gablocie na korytarzu liceum, do którego uczęszczałem. Pojawia się na nim procesja okrągłogłowych postaci z tamtych prac – wiem, kim one są.
Drzewa w niebo wstępujące, olej na płótnie, 240×90 cm
Praca twórcza jest dla mnie sposobem określania siebie w procesie wizualnego komentowania rzeczywistości, w której funkcjonuję. Przestrzeń sztuki pozwala mi dookreślać siebie, konstytuować się na nowo w każdym akcie tworzenia – ów proces-ja to swoiste misterium siebie, celebrowane w mojej rzeczywistości, w oddaleniu od innych. Ta przestrzeń pozwala mi zdystansować się do życia, wznieść się ponad codzienność, wyznaczaną powinnościami, i oglądać ją z oddalenia, z różnych/własnych perspektyw – tego właśnie aspektu bycia na marginesie, gdzie nie działa już żadna presja kulturowa czy społeczna, dotyczą prze-loty.
Dawniej często skupiałem się na strumieniu myśli stale przepływającym przez moją głowę. Dziś aktualizowanie tożsamości – proces-ja jawi mi się jako procesja obrazów, czasem odświętnych tak jak w Listach do adresatów bez adresu, a czasem jako procesje obrazów z przeszłości, które adaptuję do swoich prac. Chętnie wracam do obrazów niedokończonych, bez skrupułów zmieniam te, z których wyraźnie jestem niezadowolony, dopisując aktualny rok powstawania. Ich modyfikacje odzwierciedlają odczuwaną potrzebę zmiany siebie – mojego wewnętrznego świata. Tworzy to dynamiczną sytuację dekonstrukcji. Cieszę się nią, pomimo towarzyszących mi emocji i niepokojów – aktualizuję moją tożsamość śmielej niż dotychczas, ale nadal ostrożnie.
Deszcze i deszczyki – gry i gierki, olej na płótnie, 240×90 cm
Cykl kolaży Listy do adresatów bez adresu, tworzony od kwietnia 2022 roku, jest celebracją obecności i pamięci o bliskich, których już nie ma, a także świadectwem odchodzenia pewnego pokolenia. Idea listów, skierowanych do osób nieżyjących, pojawiła się w związku z naturalnym myśleniem o nich. Zmarli są z nami jedynie o tyle, o ile o nich pamiętamy. Pamiętam ich z różnych powodów – niekoniecznie byli moimi przyjaciółmi. Są częścią procesji obrazów paradujących w mojej pamięci. Jest to procesja odświętna, podniosła, przechodząca w proces-ja budowany na wspomnieniach.
Praca nad wypowiedziami wizualnymi, skupionymi na eksplorowaniu swojego życia wewnętrznego, pozwala mi doświadczać prawdziwej wolności – to wolność wypowiedzi, ale też wolność wyboru aktywności. Mimo że jest opłacana wielogodzinnymi nasiadówkami z merdaniem pędzelkiem, to nawyk kreacji podsycany potrzebą zostawiania po sobie wizualnych śladów obecności wydaje mi się najbardziej atrakcyjny ze wszystkich. Codziennie, od wielu lat, przy malowaniu odczuwam krzepiącą moc kreacji. Czy warsztat jest ucieczką? Możliwe. Dla mnie jest pogodną radością, pozwalającą być bliżej siebie, a dalej od tych, którzy to uniemożliwiają.
Eugeniusz A. Józefowski
Krępice, 29 lipca 2022