wyszukiwanie zaawansowane

Kulesza Maria – Szkło unikatowe

Aleksandrowicz Monika – Zbiory rozmyte

Rozpondek K.: Pamięci M. Kasperskiego

Koterski Grzegorz (1935-2022)

Urodziłem się w roku 1935 w Inowrocławiu, ale moim ukochanym miastem jest WROCŁAW, w którym spędziłem kilkadziesiąt lat, począwszy od roku 1945. Tutaj ukończyłem Liceum Plastyczne, a następnie studiowałem architekturę na Politechnice Wrocławskiej. Na trzecim roku wszedłem w konflikt z pewnym Bardzo Ważnym Obywatelem Generałem, który nie był w stanie pojąć mojej awersji do studium wojskowego. Zrezygnowałem więc z kariery architekta i rozpocząłem studia we wrocławskiej ASP. Studiowałem długo, barwnie i burzliwie na różnych wydziałach, co w tamtych czasach nie było rzadkością. Uczyłem się w pracowniach profesorów: Marii Dawskiej, Eugeniusza Gepperta i Zbigniewa Karpińskiego, aby wreszcie w roku 1967 obronić dyplom na Wydziale Architektury Wnętrz, pod kierunkiem prof. Władysława Winczego. Artysta zmarł 25 września 2022 w Adelajdzie, Australia.

Artysta otrzymał Złotą Odznakę ZPAP, 2014


Sen o Australii, 1978


List, którego nigdy do mnie nie napisałaś, 2003


Opowieść o samotnym zagubionym osiołku


Wysoko i jeszcze wyżej


Mierz siły na zamiary


Koszmarny sen Mony Lisy

Otwórz oczy, świat jest kolorowy
Otwórz oczy, świat jest kolorowy

Koterski Grzegorz - Anna Maria z nieba wycięta, 2010
Anna Maria z nieba wycięta, 2009

Pierwsza wystawa indywidualna w Biurze Wystaw Artystycznych we Wrocławiu w 1971 roku. Wkrótce potem udział w słynnej Wystawie Polskiej Sztuki Współczesnej Atelier 72 w Edynburgu, w ramach Międzynarodowego Festiwalu Sztuki.

W Edynburgu wystawiam jeszcze dwukrotnie. W 1973, w ramach Atelier 73 oraz w 1983 w Printmakers Workshop Gallery.

W roku 1975 stypendium twórcze w Gerrit Retvield Academie, w Amsterdamie.

Kilkanaście wystaw indywidualnych, między innymi we Wrocławiu, Warszawie, Hanowerze, Amsterdamie i w Pecs’u na Węgrzech. Udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w Polsce, Szkocji, Anglii, Niemczech, Rumuni, Japonii, Argentynie, USA i na Węgrzech.

Prace w zbiorach Warszawskiego i Wrocławskiego Muzeum Narodowego oraz Scottish Art Council, The Richard Demarco Gallery w Edynburgu, Centro de Arte y Comunication w Buenos Aires i w The Reader's Digest Collection w Nowym Jorku.

Pierwsza wystawa indywidualna w Australii już w roku 1990 w Adelajdzie, gdzie zamieszkałem w 1998 roku i jestem członkiem elitarnego The Royal South Australian Society of Arts (rok założenia 1856).

W Australii miałem kilka wystaw indywidualnych i udział w ponad trzydziestu wystawach zbiorowych.

W mojej pracy twórczej nie kieruję się żadnymi modami, stylami czy aktualnymi tendencjami.

Robię to, co mi się podoba - podoba mi się to, co robię.
Grzegorz Koterski

I was born in Poland. I graduated from the Academy of Fine Arts in Wroclaw, Poland in 1967 and further continued my studies at the Gerrit Retvield Academy in Amsterdam, Holland in the 1975/1976.

I had several one-man exhibitions organised in Poland, England, Scotland, Germany and Holland. I also took part in numerous international exhibitions in Poland, England, Scotland, Romania, Argentina, Germany, Spain, Hungary and Japan. In 1990 I had my first exhibition in Adelaide.

My artworks can be found in museum collections all over the world; at the National Museums in Wroclaw and Warsaw (Poland), the Scottish Art Council and The Richard Demarco Gallery in Edinburgh (Scotland), Centro de Arte y Comunication in Buenos Aires (Argentina) and The Readers Digest Collection in New York (USA).

I live in Adelaide since 1998 and I had a number one-man exhibitions here. I also took part in more than 30 Art Shows in Australia. I am a member of Royal South Australian Society of Arts since 2002. I was elected a Fellow of RSASA on 29 September 2006.

In my work I do not follow any particular movement or style.
I do what I like and I like what I do.


Plakat wystawy, 2007

Więcej prac: galeria obrazów
Koterski Grzegorz - Komu bije dzwon? 2013

 

Spełnione sny Koterskiego

Mam taką zasadę: maluję to co mi się podoba i podoba mi się to, co maluję. I robię to, co chcę...

Tę nieco samolubną zasadę Grzegorza Koterskiego widać niemal na każdym kroku i w każdym jego obrazie. Prawda. Robi, co chce i tworzy, jak mu się żywnie podoba. Jeśli ktoś to uznaje, to dobrze, a jeśli nie, to trudno…

Uznają! Uznają! Koterski na ścianie w adelajdzkim domu to powód do satysfakcji i dumy.

Dzieła tego znanego wrocławsko-adelajdzkiego artysty to najczęściej collage, obrazy składające się z wielu różnych elementów – wmontowanych w ich malarską strukturę.

Jeden z jego obrazów, który ostatnio podziwiałam na wystawie z okazji 150 lecia osadnictwa polskiego w Południowej Australii składał się z kilkuset elementów – małych aluminiowych zwierzątek. Te zwierzątka dostrzegłam dopiero wtedy, gdy podeszłam do obrazu bardzo blisko. Z daleka urzekła mnie srebrno-niebieska kolorystyka dzieła.

Aluminiowe zwierzątka znalazłem kiedyś w składnicy złomu w Heidelbergu, w Niemczech – przyznaje Grzegorz Koterski. – To były półfabrykaty spod sztancy, z których przygotowywano pewnie dziecięcą biżuterię – myszki, żabki, osiołki itp. Kupiłem te zwierzątka po okazyjnej cenie i po latach wykorzystałem. Powstała kompozycja, która z daleka wygląda jak obraz abstrakcyjny w srebrno-niebieskiej tonacji, bo już z odległości trzech metrów nie widać kształtów tych zwierzątek, zlewają się one w różne, połyskujące plamy. Szczegóły widać dopiero, gdy podejdziemy bliżej. Nazwałem ten obraz Opowieść o samotnym, zagubionym osiołku. Wszystkim swoim pracom nadaję tytuły i są one zazwyczaj nawiązaniem do konkretnego wydarzenia, które było impulsem do stworzenia obrazu. Dostałem za ten obraz nagrodę (Major Prize – 2 tysiące dolarów ), na bienalle w York Penninsula. Nawet się trochę zdziwiłem, bo w Australii lubią nagradzać typowe miejscowe pejzaże. Prawdopodobnie jednak jurorzy dopatrzyli się w mojej kompozycji czegoś nowego, nietypowego, może zaskoczeni byli innością w tworzeniu? Nie wiem.

W tej samej niemieckiej firmie kupiłem też porcelanowe kamee w secesyjnym stylu z namalowanymi tańczącymi parami. Na jednej z nich widniała głowa Mony Lisy, ze słynnego obrazu Leonarda da Vinci, którą umieściłem w tym kiczowatym roztańczonym towarzystwie. I w ten sposób powstał obraz zatytułowany Koszmarny sen Mony Lisy.

 

oprac.©kkuzborska