wyszukiwanie zaawansowane

Zamorski Ryszard Waldemar (1940-2008)



 

Wystawa prac Ryszarda Zamorskiego: Barwność rzeźb

Agata Saraczyńska, 1 grudnia 2010

Samuraje, rycerze, anioły i papugi, czyli rzeźby krzykliwie barwne i demonstracyjnie ozdobne, zostały zgromadzone w atrium wrocławskiego Muzeum Narodowego na wystawie zmarłego dwa lata temu Ryszarda Waldemara Zamorskiego. Ryszard Zamorski / Muzeum Narodowe we Wrocławiu Oczekiwanie - rzeźba Ryszarda Zamorskiego sprzed Muzeum Narodowego znana jest chyba wszystkim wrocławianom Był uczniem Xawerego Dunikowskiego i Borysa Michałowskiego - wrocławską uczelnię plastyczną ukończył w roku 1966 - ale od początku chadzał swoimi drogami. Na przełomie lat 60. i 70., kiedy przez wrocławską sztukę przetaczała się fala konceptualizmu, Ryszard Zamorski szukał swojego stylu. Nie pociągała go abstrakcja, odrzucał teoretyzowanie bądź artystyczne chodzenie na skróty. W jego pracach zawsze obecna była postać człowieka, dla ukazania której zmagał się z materią wymagającą ciężkiej, fizycznej obróbki: drewnem lub kamieniem. Choć często to materiał, z którego tworzył, wielkie płaty drewna, bloki, kloce, był bohaterem prac, a postacie jedynie pretekstem do ich uformowania. Tak jak jego mistrz Dunikowski związany był z secesją, tak on dał się porwać pop-artowi, w jego wydaniu bliskiemu nowej figuracji - stylowi, którego surrealnej estetyce nadał swój własny, niepowtarzalny wyraz. W jego rzeźbach zawsze ekspresja pokonywała realizm, a deformacje nie tyle budziły niepokój, co miały charakter dekoracyjny, bo to właśnie ozdobność liczyła się dla niego przede wszystkim. Uzyskiwał ją, stosując kolor żywy, nasycony, często absurdalny, bo zupełnie niezwiązany z rzeczywistym wyglądem rzeczy. Inspiracją była dla niego kultura ludowa, doświadczenia starożytnych i Dalekiego Wschodu. Kolorystyka aluzyjnie odnosiła się do różnych emocji i stanów ludzkiej psychiki. Do swoich dzieł wprowadzał rodzaj komentarza opartego na ironii, humorze, którym przełamywał powagę i stateczność przedstawień. W tej stylizacji drewniane postacie zmieniały się w playboyów odzianych od stóp do głów w jeans, w którym stebnowania wykraczały poza granice ubrań, przeszywając np. także uśmiechnięte od ucha do ucha twarze czy też spuszczone bezradnie dłonie. Jego wizje zmieniały monolityczne drewniane trony w papugi, a spusty i magazynki rewolwerów upodabniały się do ludzkich palców. Kiedy próbował odwzorowywać naturę - jak choćby w "Pejzażu z dziewczyną" - miało to wymiar karykaturalny i naiwny. Zamorski w swej twórczości sięgał także po inne od klasycznych materiały, łączył kamień ze szkłem bądź wykorzystywał ceramikę - tworzywo, w którym wypowiada się jego żona Anna Malicka-Zamorska. To wspólnie z nią stworzył słynne "Oczekiwanie" - jedną z najbardziej charakterystycznych rzeźb wrocławskich; stojącą w parku przed Muzeum Narodowym kompozycję rzeźb-foteli, z których jeden wciąż pozostaje pusty, a na drugim siedzi kobieta. Do śmierci w 2008 roku wykonał blisko 600 rzeźb, ponad sto z nich zreprodukowano w katalogu wystawy i w niewielkim wyborze teraz pokazano. Na wystawę trafiły dzieła z kolekcji wrocławskiego Muzeum Narodowego, a także ze zbiorów rodzinnych, wiele pokazywanych jest po raz pierwszy.

** Ryszard W. Zamorski (1940-2009) - Rzeźba - wystawa w Muzeum Narodowym przy pl. Powstańców Warszawy 5, czynna do 31 stycznia 2011.

Źródło: Gazeta Wborcza, wroclaw.gazeta.pl